Przykładowe tematy do rozmowy z nieśmiałym facetem: prośba o pomoc w rozwiązaniu jakiegoś zadania lub zagadki, prośba o radę w wyborze prezentu, przedstawienie się i zapytanie o samopoczucie, powiedzenie jakiegoś niebanalnego komplementu. Zobacz też: Pomysły na randkę: oto 5 sposobów na ciekawe spotkanie. Jak zagadać do kolegi?
Jak matka z syna-geja zrobiła pospolitego złodzieja. Polska prowincja rok 2006. Dwóch młodych chłopców ma się ku sobie. Jest im ze sobą dobrze. Pierwsza wielka miłość. Sielanka trwa do momentu, gdy rodzina jednego z chłopców poznaje naturę tej przyjaźni. Rozpoczyna się piekło.
Z chłopakami dowiedzieliśmy się, że jeden chłopak jest pedałem. Dokuczamy mu cały czas ale brakuje nam pomysłów. Ostatnio zrzuciliśmy go z takich dużych schodów albo zamknęliśmy w kiblu i rzucaliśmy w niego psimi odchodami. Co jeszcze możemy zrobić aby go wyleczyć? Zobacz 39 odpowiedzi na pytanie: Mamy w klasie geja, co mu
Wspólnie z Fundacją im. Róży Luksemburg zaprosiła do Warszawy ojców i matki z Polski, Rosji, Malty, Łotwy i Litwy. Joceanne Peregin mama z Malty: – Malta jest krajem, w którym w
Na koniec jeszcze kilka wskazówek, jak napisać własne pożegnanie kolegi z pracy na wesoło. Pisząc pożegnanie kolegi z pracy na wesoło, warto odnieść się do: zabawnych sytuacji, z których razem się śmialiście, charakteru i cech kolegi, których będzie Wam brakować, rzeczy i wartości, które wnosił do firmy,
jadwal kereta api gaya baru malam selatan. Gej najlepszym przyjacielem kobiety? Tak. Potwierdzili to naukowcy, pierwszy raz podpatrując ich relacje. Przyjaźń heteroseksualnych kobiet i homoseksualnych mężczyzn już jakiś czas temu na dobre zagościła w kulturze masowej. Dotarła także do nas, czego świetnym przykładem jest emitowany ponad dekadę temu serial „Magda M.”. Najbliższym powiernikiem jego tytułowej bohaterki, prawniczki Magdy, jest fotograf i homoseksualista Sebastian. Za wykreowanie tej postaci twórcy otrzymali w 2007 r. nagrodę Fundacji Równości, która doceniła pierwszą postać geja w polskim serialu niebędącego czarnym charakterem. Geje potrafią lepiej zrozumieć płeć przeciwną, bo są bardziej kobiecy od heteroseksualnych mężczyzn, a zatem chętniej porozmawiają np. o ubraniach, kosmetykach czy wystroju mieszkania – to dość rozpowszechnione przekonanie. Jego korzenie tkwią zapewne jeszcze w końcówce XIX w., kiedy niektórzy psychologowie głosili hipotezę „inwersji seksualnej”: geje to w istocie kobiety zamknięte w męskim ciele, zaś lesbijki to mężczyźni ukryci w ciele kobiet. Ten stereotyp okazał się nieprawdziwy. W dużej mierze dzięki badaniom prowadzonym w ostatnich latach przez młodego psychologa społecznego dr. Erica Russella z University of Texas w Arlington oraz jego współpracowników. Ostatnia bardzo intrygująca praca tego zespołu ukazała się w tym roku na łamach czasopisma naukowego „Psychological Science”. Komfort i podteksty Już publikacje innych badaczy – niektóre z początku lat 80. – potwierdzały obserwacje, że heteroseksualne kobiety lubią tworzyć przyjacielskie relacje z gejami i spędzać w ich towarzystwie dużo czasu. Że czują się wtedy bardziej komfortowo i mając więcej zaufania, są skłonne szybciej zbudować z nimi intymną emocjonalnie relację. Wyniki tych badań nie odpowiadały jednak na pytania, czy owe bliskie więzi tworzy chętniej jakiś szczególny typ kobiet i dlaczego właściwie tak się dzieje. Dr Eric Russell w publikacji sprzed dwóch lat potwierdził wcześniejsze spostrzeżenie psychologów, że większą skłonność do poszukiwań przyjaciela geja wykazują kobiety atrakcyjne fizycznie. To zaś sugerowało, że w relacjach z heteroseksualnymi mężczyznami mogą się one bać erotycznych podtekstów czy propozycji. Ponadto z publikacji Russella wynikało, że atrakcyjne kobiety mogą obawiać się również zazdrości innych pań, przede wszystkim o urodę, dlatego w kwestiach porad dotyczących romantycznych relacji z mężczyznami deklarują największe zaufanie do opinii przyjaciela homoseksualisty. Ich zdaniem koleżanki i heteroseksualni koledzy mogą bowiem być skłonni do manipulacji. Co ciekawe, atrakcyjne kobiety nie deklarowały takich preferencji w przypadku porad dotyczących kariery zawodowej. Emocje i intencje Najnowsze wyniki eksperymentów Russella i jego współpracowników pokazały zaś, jak błyskawicznie i radykalnie zmienia się postawa kobiet wobec rozmówcy, gdy dowiadują się o jego orientacji seksualnej. Dotychczasowe badania psychologów na ten temat były prowadzone za pomocą ankiet. Tym razem naukowcy pierwszy raz postanowili użyć pewnego triku i nagrać za pomocą kamery niewerbalne reakcje kobiet w sytuacjach realnych spotkań z nieznajomymi mężczyznami. W eksperymencie Russella wzięły udział osoby w wieku od 19 do 25 lat: 66 heteroseksualnych studentek oraz 32 homoseksualnych i 34 heteroseksualnych studentów. Pod pretekstem przeprowadzania badania ankietowego na temat tego, jak dwoje nieznajomych ludzi przekazuje sobie informacje na różne tematy, losowo łączono kobiety i mężczyzn w pary. W pewnym momencie eksperymentator, udając, że idzie po jakieś materiały, zostawiał każdą taką parę na pięć minut w pokoju badań. Kiedy wracał, dziewczyna dowiadywała się od eksperymentatora, niejako przy okazji, o orientacji seksualnej chłopaka. I znów pod kolejnym fałszywym pretekstem opuszczał on pomieszczenie na kolejne pięć minut. Na nagraniach z toczącej się po drugim wyjściu naukowca rozmowy widać uderzającą różnicę w zachowaniu kobiet. Kiedy był z nimi gej, studentki zwracały się w jego kierunku, uśmiechały, ich postawa była otwarta. Natomiast w przypadku studentów heteroseksualnych nie zmieniała się po przerwie i pozostawała zdystansowana. Przy czym bardziej atrakcyjne fizycznie uczestniczki eksperymentu szybciej przyjmowały przyjazne i otwarte nastawienie wobec gejów. Czy obawa kobiet, że kontakty, również te przypadkowe i krótkie, z heteroseksualnymi mężczyznami naznaczone są bardzo często seksualnymi podtekstami, jest słuszna? Potwierdziły to badania (przede wszystkim psychologa ewolucyjnego prof. Davida Bussa z University of Texas w Austin): mężczyźni znacznie częściej niż kobiety deklarują, że zawierają przyjaźń z koleżanką, mając nadzieję, iż dzięki temu dojdzie w pewnym momencie do kontaktów seksualnych. Nadinterpretują też zachowania pań – uśmiechy, gesty czy wypowiedzi odbierają jako sygnały „jestem zainteresowana nie tylko rozmową”, choć kobiety w ogóle nie mają takich intencji. Innymi słowy, panowie znacznie przeceniają erotyczne zainteresowanie, jakie rzekomo mieliby wzbudzać np. w swych przelotnych rozmówczyniach. Do tego dochodzi jeszcze jeden mechanizm, o którym mówił prof. Bogdan Wojciszke, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS, w wywiadzie dla „Ja My Oni” Poradnika Psychologicznego POLITYKI (tom 18): „Dominique Strauss-Kahn, jeden z najpotężniejszych ludzi świata (szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego w l. 2007–11), który miał kandydować na prezydenta Francji, wyszedł z łazienki, zobaczył hotelową pokojówkę – przepraszam, ale niezbyt atrakcyjną fizycznie – i się na nią rzucił. Po co mu to było? Zainspirowani tą historią psychologowie zaczęli drążyć temat. I pokazali, że władza wiąże się z nabyciem przekonania o własnej atrakcyjności seksualnej. Jeżeli bowiem ludziom zaktywizuje się poczucie władzy i wystąpią w roli przełożonego osoby płci przeciwnej, to następuje seksualizacja ich zachowania. Więc Strauss-Kahn, w swoim mniemaniu, właściwie zrobił przysługę tej pokojówce, bo takie z niego ciacho”. Spotkania i pytania Trudno więc się dziwić – jak podsumował dr Eric Russell w rozmowie z serwisem internetowym PsyPost – że heteroseksualne kobiety i homoseksualni mężczyźni widzą swoją przyjaźń jako przestrzeń wolną od podtekstów seksualnych. Z przyjacielem gejem kobieta może np. pójść wieczorem potańczyć lub obejrzeć romantyczną komedię bez poczucia, że jest w tym coś kłopotliwego. Dlatego już pojawiają się inicjatywy, takie jak niedawno powstała amerykańska strona internetowa która chce być platformą spotkań gejów i heteroseksualnych kobiet. W tej samej rozmowie z PsyPost amerykański psycholog stwierdził także, że jego eksperyment przyniósł nie tylko bardzo ciekawe wyniki, ale też zainspirował do zadania kolejnych pytań. Choć bowiem wyraźnie pokazał, że przypadkowa konwersacja gej–heteroseksualna kobieta może bardzo szybko stać się otwarta i ciepła, to nie wiadomo, jak często prowadzi do powstania długotrwałej przyjaźni. Interesujące jest także to, czy takie relacje zmniejszają negatywne nastawienie wobec homoseksualizmu u kobiet, które mogły mieć wcześniej jakieś homofobiczne poglądy. I czy bardziej atrakcyjne fizycznie kobiety są mniej podatne na przesądy dotyczące gejów. Po trzecie zaś, warto by było – zdaniem Russella – sprawdzić, jak wyglądają relacje kobiet z gejami w innych krajach i kulturach, gdzie np. małżeństwa homoseksualne nie zostały zalegalizowane. Na zakończenie wróćmy do serialu telewizyjnego „Magda M.”. W recenzji z niego, napisanej dwa lata temu przez publicystkę serwisu internetowego NaTemat, znalazło się następujące zdanie, próbujące wyjaśnić, dlaczego ta jednak niezbyt wysokich lotów produkcja stała się popularna w naszym kraju: „Polki z zachwytem oglądały minimalistyczne, a mimo to bardzo kobiece zestawy do pracy czy pięknie urządzony taras mieszkania Magdy nieopodal placu Trzech Krzyży w Warszawie. Masowo zaczęły zapisywać się na pilates, na który chodziły bohaterki serialu. I zapragnęły przyjaciela geja, który byłby opiekunem i powiernikiem, bez cienia erotycznego podtekstu”.
fot. Adobe Stock, thodonal Patrzyłam na fotografię mojego syna. Miał wtedy pięć lat – niebieska koszulka polo, spodenki na szelkach, białe skarpetki wystające z przybrudzonych trampek. Płowa rozwichrzona czupryna z charakterystycznym wicherkiem z boku i ufne spojrzenie niebieskich oczu. Tym spojrzeniem rozbrajał wszystkich. Nawet nieznajomi oglądali się za nim, komentując: „Z tymi oczami anioła daleko zajdziesz…”. Prawda okazała się jednak brutalna Wizerunek aniołka, który dawał tyle popularności Zbysiowi w dzieciństwie, stał się jego przekleństwem w okresie dojrzałości. Ci sami ludzie, którzy nosiliby go na rękach jako dziecko, odwrócili się od tej jego „delikatności”, gdy nadal towarzyszyła mu w okresie młodzieńczym. Los bywa przewrotny. Jako matka niczego nie podejrzewałam. W pełni akceptowałam Zbyszka, a nawet podobało mi się to, że w okresie dorastania nie bił się z rówieśnikami, nie grał w piłkę na przyblokowym podwórku, tylko uciekał w świat książek i filmów. Potrafił godzinami zaczytywać się w jakiejś lekturze – znikał wówczas dla całego świata. Chcąc z nim nawiązać kontakt, trzeba było kilka razy przywoływać go do świata. „Zbysiu, tu Ziemia!” – wołałam nieraz. Nie był odludkiem – miał grono oddanych kolegów, którzy często odwiedzali go w naszym mieszkaniu. Z jednym z nich, Jerzykiem, był nawet bardzo zaprzyjaźniony. Tylko Robert, mój mąż, narzekał na wrażliwość i delikatność Zbyszka. Za wszelką cenę próbował go włączyć w męski świat, który jego pochłaniał: proponował synowi treningi piłki nożnej, zapisywał go na obozy skautów, ciągnął na ryby… Zbyszek posłusznie poddawał się temu, ale widać było, że realizuje nie swoje, ale Roberta marzenia. I ta świadomość Roberta jeszcze bardziej wkurzała. „Facet musi nauczyć się życia, nie może siedzieć w książkach, bo zginie!” – powtarzał w kółko. Kiedy poznamy twoją dziewczynę? Dlatego, w ten pamiętny piątkowy wieczór, którego datę zapamiętam do końca mojego życia, wyznanie Zbyszka spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Pamiętam, że wrócił do domu późno, grubo po północy, ponieważ był na jednej z hucznie obchodzonych osiemnastek kolegi z klasy. Wyjrzałam z pokoju, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku. – Dobrze się bawiłeś, synku? – zapytałam, widząc, jak skrada się do kuchni i otwiera lodówkę. – Może być – odparł. – Nawet fajni ludzie byli na tej imprezie – dodał wyraźnie ożywiony. – A ty z kim się wybrałeś? Kiedy w końcu poznam twoją dziewczynę? – zapytałam zachęcona jego niecodzienną rozmownością. – Chyba nigdy – Zbyszek zamknął lodówkę i usiadł przy stole ze szklanką wody w dłoni. – Jestem gejem, mamo – popatrzył mi w oczy. Na początku tego nie usłyszałam. Patrzyłam na niego bez słowa i dopiero po chwili zareagowałam ostro: – Co ty bredzisz! Upiłeś się czy co?! – odezwałam się gwałtownie, nie kontrolując nawet tego, co mówię. – Nie upiłem się – odpowiedział spokojnie. – Ale to, że jestem na lekkim rauszu, ośmieliło mnie do tego, żeby powiedzieć ci w końcu to, o czym wiem od jakiegoś czasu. Opadłam na drugie krzesło i, nie wiedząc, co robić, zaczęłam mówić to, co przychodziło mi do głowy: – Zbyszek, jesteś w trudnym okresie dojrzewania… Sam nie wiesz, czego jeszcze chcesz… Przeżywasz pierwsze zauroczenia… Wiesz, hormony buzują, jestem pewna, że wydaje ci się… Kiedy spotkasz tę właściwą dziewczynę, wszystko wróci do normy. Ja sama, pamiętam… – Mamo – przerwał mi. – Gdybym nie był pewien, nie mówiłbym ci tego. Takie pytania i wątpliwości miałem dwa lata temu. I wtedy poszedłem skonsultować to u specjalisty. Mamo, ja to wiem i czuję to, że jestem gejem – dokończył, kładąc nacisk na każde słowo. – Zbyszku… – popatrzyłam na niego bezradnie. – O Boże, synku… I co…I co my teraz zrobimy? Przegadaliśmy tę noc do rana Zamiast być wsparciem dla mojego syna, płakałam i rozczulałam się nad nim, i nad sobą. Zamiast konstruktywnie myśleć, widziałam przyszłość w czarnych barwach i kreowałam same tragiczne scenariusze. W rezultacie to Zbyszek mnie pocieszał. Nad ranem oboje położyliśmy się do łóżek, wyczerpani, ale też trochę uspokojeni. Widziałam, że Zbysiowi ulżyło, gdy powiedział mi o „tym”. Nie chciał jednak, abym wtajemniczała w naszą rozmowę Roberta: – Mamo, ojcu nie mów ani słowa, okej? – upewnił się, zamykając drzwi do swojego pokoju; kiwnęłam głową. Obudził nas Robert, który około dziewiątej rano wrócił z nocnej wyprawy na ryby. Był w dobrym humorze, widocznie połów się udał. Krzątał się w kuchni i pogwizdywał wesoło. – A co wy tacy skwaszeni? – popatrzył na nas. – Wybralibyście się raz ze mną na ryby, to od razu by wam humor wrócił – zawołał. – Wiesz, Zbyszek wrócił późno z tej osiemnastki… – zaczęłam mówić. – Zbyszek, to rozumiem – przerwał mi mąż. – Ale ty? Czyżbyś z nim poszła na balety? – zaśmiał się. – Obudziłam się, jak wrócił… – mówiłam dalej, popijając kawę. – Tak, tak, nadmiernie opiekuńcza mama – mrugnął do mnie. – Musisz już zrozumieć, że twój syn jest dorosły – poklepał Zbyszka po plecach. – I może już imprezować. Ma to po mnie – kontynuował z dumą. – Ja w jego wieku co tydzień chodziłem na balety. I to za każdym razem z inną panną – zarechotał. Wymieniliśmy ze Zbyszkiem spłoszone spojrzenia. On dyskretnie wycofał się do swojego pokoju, a ja nagle poczułam wielki ciężar. Uzmysłowiłam sobie w tym momencie, jak trudno będzie powiedzieć Robertowi, że jego syn jest gejem. Czy on ze swoim stereotypowym, czarno-białym światem będzie w stanie zaakceptować taką informację? Przez kolejny tydzień jeszcze miałam nadzieję. W każdej wolnej chwili zaglądałam do internetu, poszukując opisów przypadków skutecznego leczenia homoseksualizmu, czytałam fora grup wsparcia dla homoseksualistów i ich rodzin, zadzwoniłam nawet do wybranego losowo seksuologa, który zasugerował wizytę u terapeuty. Za każdym razem, kiedy dowiedziałam się czegoś, co dawało mi nadzieję na zmianę sytuacji, której nie umiałam zaakceptować, zaczynałam rozmowę ze Zbyszkiem, proponując mu sprawdzenie jakiejś metody „uzdrowienia” z homoseksualizmu. Na początku syn wykazywał dużo zrozumienia, słuchał lub udawał, że słucha uważnie tego, co mu proponowałam, ale w końcu nie wytrzymał i powiedział: – Mamo, homoseksualizm to nie jest choroba, z której można się wyleczyć. Im szybciej to zaakceptujesz, tym łatwiej nam będzie ze sobą rozmawiać. Zeszło ze mnie całe powietrze. Opadłam na kanapę Uświadomiłam sobie, że Zbyszek miał kilka lat na oswojenie się z tą sytuacją, ja borykam się z nią dopiero od kilku dni. Poczułam wyraźnie, że tego, że mam syna geja nie zmienię, natomiast to, co mogę zrobić, to poukładać na nowo swoje, nasze życie, które w tym momencie rozsypało mi się jak zabawkowe klocki. Starałam się. Naprawdę się starałam. Weszłam w wir swoich codziennych zajęć, nie mając nawet czasu myśleć o tym, że jestem jedyną osobą wtajemniczoną w sekret Zbyszka. Byłam jednak zła. Zła na Zbyszka, „że mi to zrobił” – obojętnie, jak absurdalnie brzmiało to oskarżenie. Byłam zła na całe środowisko homoseksualne, które „zabrało mi moje ukochane dziecko”. Przestałam oglądać swój ulubiony dotąd program o stylu, bo prowadził go zdeklarowany gej, przestałam czytać artykuły w gazecie mojej ulubionej felietonistki, która otwarcie mówiła o swojej odmiennej orientacji. Tego się po mężu nie spodziewałam Okazywałam, że akceptuję sytuację, ale tak naprawdę buntowałam się. A najbardziej buntowałam się przeciw temu, że muszę być z tym sama. Z nikim nie mogłam porozmawiać o swoich rozterkach, nikomu się zwierzyć, poprosić o radę, pomoc. W końcu pękłam. „Po co mi taki mąż? – pomyślałam. – Żeby ukrywać przed nim swoje bolączki? Żeby codziennie odstawiać teatr, udając, że jest inaczej niż jest?”. Postanowiłam o wszystkim powiedzieć Robertowi i wybrałam weekend, w którym Zbyszek pojechał do znajomych. Po południu zrobiłam nam kawę i razem z Robertem usiadłam w kuchni. Powoli, powoli zaczęłam opowiadać… Nie wiem, czego się spodziewałam. Wiedziałam, że będzie trudno, ale naprawdę nie przypuszczałam, że Robert tak zareaguje. – Co ty bredzisz, kobieto! – zawołał. – Czy wam się kompletnie w głowach poprzewracało?! – poderwał się od stołu, wylewając kawę. – Nikomu się nic w głowie nie poprzewracało – próbowałam mówić spokojnie. – Zbyszek powiedział mi o tym zaraz po tamtej impre… – Zbyszek, Zbyszek! – przerwał mi Robert, przedrzeźniając mój ton głosu. – Raczej Zbysiuniek! Zmarnowałaś mi dziecko! To przez te twoje chuchanie na niego wyrósł z niego jakiś popapraniec! Gdybym ja go wychowywał, to byłoby zupełnie inaczej, cholera!!! – pieklił się. – Kto ci zabraniał wychowywać swoje dziecko? – odparowałam. – Nigdy dla niego nie miałeś czasu! – teraz ja zaczęłam wysuwać absurdalne wymówki. – A poza tym, nie obwiniaj mnie za coś, za co nie jestem odpowiedzialna. Nikt nie jest za to odpowiedzialny! – krzyknęłam, ale mój głos został zagłuszony trzaskiem rozbitego kubka po kawie, którym Robert cisnął w podłogę z całej siły. – Nie chcę mieć z tym dziwolągiem nic wspólnego – wycedził przez zęby, patrząc na mnie zmrużonymi oczami. – Uważam, że to fanaberie, i albo Zbyszek wybije to sobie z głowy, albo nie chcę go znać! – zakończył z mocą i wyszedł z mieszkania. I znowu zostałam sama. Sama ze Zbyszkowym problemem, do którego właśnie dołączył kolejny – z własnym mężem. Oczekiwałam wsparcia, a dostałam po głowie. Chciałam dobrze, a rozpętałam piekło. Zniechęcona wylałam swoją kawę do zlewu i też wyszłam z domu – musiałam czymś się zająć, bo czułam, że za chwilę zacznę wyć. Czy ty i Jerzyk… Czy wy jesteście…? Kiedy wróciłam, nikogo jeszcze nie było. Po jakimś czasie pojawił się Robert, ale od razu zamknął się w pokoju telewizyjnym i ani słowem nie odezwał się do mnie. Nie naciskałam, myślałam, że potrzebuje czasu, że chce to wszystko sobie przemyśleć. Rozłożyłam gazetę na kuchennym stole i próbowałam czymś zająć swoje rozbiegane myśli. Wieczorem pojawił się Zbyszek. Wszedł do mieszkania w wesołym nastroju, wołając od progu: – Cześć, jak wam minął weekend? Bo mi wspania… – nie dokończył, bo z pokoju wypadł Robert. Zbyszek popatrzył na niego i od razu skierował pytający wzrok na mnie. W mig pojął, co się między nami wydarzyło. – Albo wszystko odszczekasz, albo nie chcę cię znać! – warknął Robert i, nie czekając na wyjaśnienia Zbyszka, znowu zamknął się w pokoju. Wzięłam kompletnie zaskoczonego Zbyszka pod rękę i wyprowadziłam go z mieszkania. – Chodź, pójdziemy na spacer – powiedziałam. – Wszystko ci opowiem. Po drodze opisałam przebieg mojej rozmowy z Robertem, próbując usprawiedliwiać go za taką reakcję i jednocześnie przepraszając Zbyszka, że nie dochowałam tajemnicy. – Było mi bardzo ciężko, synku… – Mamo, przestań się obwiniać – powiedział. – Kiedyś i tak musieliśmy mu powiedzieć. Jeszcze dzisiaj się wyprowadzę. Nie wyobrażam sobie życia z nim pod jednym dachem – dodał z goryczą, a ja uświadomiłam sobie, jak mocno Robert zranił swojego syna, reagując w ten sposób. – Nie ma mowy, nie! – zawołałam. – To twój dom. Nie chcę do tego dopuścić. Jesteś też moim synem i ja chcę z tobą mieszkać. – Cieszę się, że tak mówisz, mamo – Zbyszek uśmiechnął się gorzko. – Ale w tej sytuacji przeniosę się na kilka dni do Jerzyka. Wiesz, u niego w domu jest sporo miejsca. – Czy wy…? – zapytałam ostrożnie. – Nie! – odpowiedział zdecydowanie. – Jerzyk jest hetero, ale jako jedyny kumpel wie o mnie. Bardzo mi pomaga, i nie wiem, co bym zrobił bez niego, naprawdę – westchnął. Dobrze. Tak chyba będzie najlepiej Jerzyk był najlepszym przyjacielem Zbyszka i spędzali ze sobą od dzieciństwa dużo czasu. Często zdarzało się, że Zbyszek nocował u niego, bo Jerzyk mieszkał z rodzicami w dużym dwurodzinnym domu – rodzice zajmowali parter, a Jerzyk miał do dyspozycji całe piętro. – Dobrze – zgodziłam się. – Masz rację, że w tej sytuacji mieszkanie razem będzie dla nas wszystkich udręką. Ale pamiętaj, że traktuję to jako etap przejściowy. Jesteś moim synem bez względu na to, jaki jesteś. I chcę, żebyś wiedział, że pomimo tego, co wyznałeś, akceptuję cię w pełni. Na sto procent – powiedziałam ze wzruszeniem to, co układałam sobie w głowie od jakiegoś czasu, a co z różnych powodów do tej pory nie przeszło mi przez gardło. – Dobrze, że to mówisz – Zbyszkowi głos zadrżał. – Prawdę mówiąc, czekałem na te słowa… Wróciliśmy do domu. Zbyszek zadzwonił do Jerzyka, spakował się i, uścisnąwszy mnie na pożegnanie, wyszedł z mieszkania. A ja zostałam sama i ze złością popatrzyłam na drzwi wciąż zamkniętego pokoju telewizyjnego, z którego dobiegał odgłos telewizora. „Nawet gdybym miała nigdy więcej nie zamienić słowa z własnym mężem, nie wyprę się syna i będę zawsze stać za nim murem – postanowiłam z mocą. – Trudno, los chciał, że podzieliło nas własne dziecko”. Kolejne tygodnie były dla mnie próbą sił, ale zaparłam się i postanowiłam, że drugi raz nie wyciągnę ręki pierwsza. Sama się męczyłam, ponieważ Robert nie odzywał się do mnie ani słowem. Po pracy zamykał się w pokoju telewizyjnym i wychodził stamtąd jedynie po to, żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Nie mogąc tego znieść, wychodziłam na działkę, do sąsiadki, znajdowałam sobie dodatkowe prace, jak zupełnie niepotrzebne rozmrażanie lodówki, porządki w szafie bądź pranie i prasowanie bielizny pościelowej. A wszystko po to, by zagłuszyć myśli i rodzącą się w sercu rozpacz. Robert też się męczył. Znałam go dobrze i zauważałam posępny wyraz twarzy, przyłapywałam na gestach bezsilności, kiedy myślał, że go nie widzę. A raz nawet usłyszałam jego stłumiony szloch w łazience. Radził sobie inaczej niż ja – wychodził z kolegami na ryby i częściej niż zwykle zaglądał do kieliszka. Po miesiącu Robert zmiękł. Zadzwonić? Ale co chcesz mu zrobić?! Siedziałam wieczorem w kuchni, jak zwykle pochylona nad gazetą, gdy usłyszałam jego cichy głos: – Ty wiesz, gdzie jest Zbyszek… Wzdrygnęłam się przestraszona, bo czytając, nie zauważyłam, kiedy wyszedł ze swojego pokoju. – Tak, wiem – odparłam ostrożnie. – Wyprowadził się z domu. – Przeze mnie? – bardziej stwierdził, niż zapytał Robert. – No… – próbowałam wykręcić się od odpowiedzi wprost. – Postanowił, że to będzie najlepsza decyzja – nie chciałam zaogniać tej rozmowy i wprost wskazywać winnego przeprowadzki naszego syna. – Wiem, wiem, dałem ciała – westchnął Robert i siadł na krześle obok. – Zachowałem się jak ostatni gnojek – zaczął trzeć dłonią czoło. – Ja też nie byłam szczęśliwa, kiedy się dowiedziałam – odparłam. – I przypuszczam, że moja reakcja również daleka była od tej, jakiej się Zbyszek spodziewał. – I co my teraz zrobimy? – zapytał Robert bezradnym głosem. – Nareszcie! – odetchnęłam spontanicznie z ulgą. – Co, nareszcie? – Robert podniósł na mnie zdziwione spojrzenie. – Nareszcie mówisz: my – wyjaśniłam szybko. – Wiesz, co najbardziej przez ten czas mnie bolało? Nie to, że mam syna geja, ale to, że zostawiłeś mnie z tym samą! Nie dość, że musiałam sobie to wszystko poukładać, to nie miałam z kim porozmawiać. Odciąłeś się! A nawet obwiniałeś mnie! – zaczęłam płakać, bo nie mogłam już dłużej powstrzymać emocji. Robert przytulił mnie mocno. – Cicho… – szeptał. – Wiem, wiem… Już jestem. Już będę. Z tobą. Odetchnęłam z ulgą. Poczułam, że nareszcie mam wsparcie i mogę śmielej patrzeć w przyszłość. – Jak myślisz, mogę zadzwonić po tym wszystkim do Zbyszka? – zapytał Robert ostrożnie. – A po co? Co ty chcesz zrobić? – przestraszyłam się. – Porozmawiać z synem – odparł. – Ale… – wahałam się. – Wasza ostatnia rozmowa nie była udana. – Wiem, wiem… – zgodził się Robert. – Nie jestem w tym mocny, zachowałem się okropnie – westchnął. – Ale nie zamierzam rozmawiać ze Zbyszkiem o… o tym, wiesz. Jeszcze nie teraz, nie umiałbym. Chcę go po prostu zaprosić na ryby i pobyć z nim sam. Strasznie za nim tęsknię. Popatrzyłam na Roberta i stwierdziłam, że kocham swojego męża. – Zadzwoń – uśmiechnęłam się do niego. – Koniecznie zadzwoń. Zrobię coś pysznego na obiad! Czytaj także:Zamiast spadku po ojcu, dostałam jego długi. Wszystko przez jego głupotęWymyśliłam sobie chłopaka, żeby zabłysnąć przed znajomymi w pracyTo, że jestem wdową, nie znaczy że umarłam za życia
Miał 14 lat, gdy postanowił popełnić samobójstwo. Był w siódmej klasie. Matka na szczęście wychodziła do pracy wcześniej niż on do szkoły. Mógł niepostrzeżenie zabrać wszystkie leki i wszelki alkohol, jaki znalazł w domu. Spirytus salicylowy i zwykły do odkażania ran też. Tekst stanowi fragment książki „Szramy. Jak psychosystem niszczy nasze dzieci” autorstwa Janusza Schwertnera i Witolda Beresia. Książkę jest dostępna w księgarniach w całej Polsce, można ją zamówić na 10 proc. ze sprzedaży autorzy przekażą na Telefon Zaufania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. „Szramy. Jak psychosystem niszczy nasze dzieci” autorstwa Janusza Schwertnera i Witolda Beresia Foto: Literia Coming out Był poniedziałek, a jego życie zależało od jednej osoby. W poprzedni piątek wyznał miłość koledze z klasy. Uczucie bardzo niewygodne, wszak od przedszkola mówiono mu, że powinien mieć dziewczynę. Miewał. Oczywiście. Co miesiąc układał nawet listę przebojów, ale zamiast piosenek były koleżanki z klasy! Tylko uczucie do Michała narastało. To nie był ten rodzaj sympatii, którą do tej pory żywił do koleżanek. Było silniejsze. A kolega jakby wysyłał sygnały wzajemności. Zdobył się więc na odwagę, wysłał list, poprosił o spotkanie, wskazał odosobnione miejsce. Miał tam czekać w piątki o ustalonej godzinie. Michał zjawił się już po tygodniu. Odgłos kroków, bicie własnego serca - niewiele pamięta ze spotkania. Tylko jedno zdanie na stałe utkwi w pamięci. “Gejem to ja nie jestem.” Wzajemność błędnie odczytał. Potem był weekend pełen strachu. Nie wolno mu przecież być gejem. Zewsząd słyszał, że pedałów się nienawidzi, że pedałami należy się brzydzić. A jeśli mama się dowie, czy będzie nadal kochać? Już dawno zrozumiał, że trzeba zamaskować prawdę o sobie. Wystarczyło chodzić z jakąś dziewczyną, otaczać się nimi, publicznie okazywać im zainteresowanie np. klepiąc po pośladkach. Nawet jeśli sobie nie życzą. Ale najlepiej było znaleźć ofiarę. Zrobić geja z któregoś kolegi. Wtedy on będzie wolny od wszelkich podejrzeń. Sam nie wie, czemu to akurat Marcin. Kiedyś się kumplowali, a potem jakoś tak wyszło. Wystarczyło go regularnie wyzywać od ciot, szturchać, bić po twarzy. Byle nie za mocno, jeszcze by komuś poskarżył. Zawsze też znalazł się ktoś, kto dołączył do szykanowania. Klasowy pedał już był, zapewniał spokój. Tylko to przeklęte uczucie do Michała… Był pewien, że w poniedziałek, gdy wejdzie do szkoły, będzie wytykany palcami w chórze drwin i śmiechu - że Michał go zdemaskuje. Przez weekend obmyślił plan. Gdy będzie jasne, że wszyscy już wiedzą, po prostu schowa się w toalecie i połknie wszystko co przyniósł, popije alkoholem i po problemie. Michał zachował jednak dyskrecję. Do końca szkoły nie powiedział nikomu. W liceum był już nowy start i nowi ludzie, przed którymi zacząłem się otwierać. „Zacząłem”, bo to historia o mnie. Promocja homoseksualizmu? Opisałem wydarzenia z 1996 roku. Nie było wymyślonych ideologii gender czy LGBT, którymi teraz szczuje się przeciw takim nastolatkom, zamiast im pomagać . Wtedy nikt nie mówił też o rzekomej promocji homoseksualizmu. Po prostu siedzieliśmy cicho. Każdy myślał, że jest sam z tym problemem, że trzeba się z tym chować. Internet pozwolił nam odkryć, że jest nas więcej. Dał nam głos, zaczęliśmy się po prostu odzywać. Teraz na to mówią „promocja”. Jakbym namawiał do zostania gejem. Bzdura. Nikomu nie życzę. Życie jest po stokroć łatwiejsze, gdy się jest hetero. Gdy się spełnia oczekiwania rodziny, wiąże z kobietą, wychowuje dzieci. Gej może co najwyżej zostać ulubionym wujkiem dla pociech swoich sióstr czy przyjaciółek. Potem to wujkowanie trzeba jednak odchorować. Bo ja też chciałbym zostać ojcem, a nie tylko patrzeć ile radości dają cudze dzieci. Z racji orientacji podobno się nie nadaję. Dzieci moich kuzynek i przyjaciółek wystawiłyby mi zgoła odmienną opinię. Co więcej, od dziecka programowano mnie na bycie hetero - pierwszą dziewczynę miałem już w przedszkolu, ku zadowoleniu dorosłych. Zawsze pytali o dziewczyny. Nikt mnie nie uprzedził, że mogę być inny. To była jedyna propaganda, którą znałem od dziecka - promocja heteroseksualizmu i nienawiści do gejów. Od księdza na religii po kolegów z podwórka - dla nikogo gej nie zasługiwał na szacunek. A ja się kiedyś po prostu zreflektowałem, że nie jest tak jak mi od dziecka mówiono. Pewnego dnia nastolatek spostrzega, że oglądając z kolegami świerszczyki nie patrzy na biusty, lecz szuka męskiego ciała. Tego nie wykreowała żadna reklama ani żadna wymyślona ideologia - nawet gdyby istniała. Bo to nie smak jogurtu, który mogę wybrać. Tak jak nie ja decyduję, czy piszę prawą czy lewą ręką. To było po prostu we mnie. Jest i będzie w wielu dzieciach. Taka natura. Później w Polsce robiło się lepiej, społeczeństwo stawało się otwarte. Aż kilka lat temu nastąpił zwrot, znów gej stał się wrogiem numer jeden. Pewne środowiska ukuły pojęcia ideologii gender czy LGBT i kłamią, że geje chcą krzywdzić dzieci, że edukacja seksualna zmieni dzieci w gejów czy lesbijki. Nieprawda. Dziecko samo odkrywa swoją seksualność, podobnie jak samo bardzo wcześnie poznaje przyjemność z masturbacji. Oczywiście można udawać, że problemu nie ma. Można też z problemu zrobić wroga i skupić się na walce. I problem będzie się pogłębiał Jedno na dziesięcioro czy dwadzieścioro dzieci po prostu jest homo- lub biseksualne bądź transpłciowe, czyli czuje, że posiada inną płeć niż ta, którą mu przypisano po porodzie. Edukacja seksualna nie sprawi, że pozostałe dzieciaki nagle powiedzą “ja też chcę!”. Ale pomoże zrozumieć, że mniejszości istnieją, że wszyscy możemy żyć obok siebie i nikomu z tego tytułu nie należy się nienawiść. Ja, próbując oddalić od siebie wszelkie podejrzenia, gnębiłem kolegę z klasy, a koleżanki napastowałem wbrew ich woli. W tej drugiej sprawie do szkoły wzywano moją mamę, ale co zrobić, chłopak dojrzewa, burza hormonów. W stosunku do kolegi z ofiary stałem się katem. Żeby tylko przeżyć wśród nastolatków, których dorośli zaprogramowali na nienawiść. I programują nadal. Politycy, hierarchowie kościelni. A gdyby Marcin nie wytrzymał mojego maltretowania i popełnił samobójstwo? Winny byłbym tylko ja? Bez winy są dorośli, którzy nauczyli dzieci nienawiści? Włączając mojego księdza na religii? Bo to właśnie ta nienawiść pchała mnie do złego. Wiedziałem, że jest wymierzona we mnie i robiłem wszystko, żeby zataić prawdę. Homoseksualizm i Biblia Ciekawe, że swoje uprzedzenia często tłumaczymy Biblią. Przeczytałem! Stary Testament przeraża. Opisuje Boga pełnego pychy i nienawiści do wszystkich, którzy nie oddają mu czci i nie przestrzegają jego ustaleń. Ale potem jest Nowy Testament. Jezus w niezwykle otwarty sposób mówi, że każdy jest ważny. Dziś powiedzielibyśmy, że Jezus był lewakiem. Sprzeciwiał się konserwatywnemu rozumieniu prawa i wszędzie proponował własną jego interpretację. Tak, by nikt nie cierpiał i nikt nie umierał (za niektóre przewinienia Stary Testament przewidywał karę śmierci). Wartości, których nauczał Jezus, są moimi wartościami. Często jednak nie znajduję ich wśród tych, którzy deklarują się katolikami, czyli wyznawcami Jezusa: wśród wielu polityków czy hierarchów kościelnych. Dopóki nie zaczniemy respektować wartości chrześcijańskich, dopóty w Polsce zawsze znajdzie się grupa, która będzie nienawidzić inną, mniejszą i słabszą. Być może nie rozumiemy istoty chrześcijaństwa? Skoro pozwalamy, by powstawali wojownicy Jezusa czy Maryi, których ani Jezus, ani Maryja nie chcieliby mieć. Bo ich język jest językiem miłości, a nie siły fizycznej. Ale żeby to zrozumieć trzeba ten Nowy Testament przeczytać. Polacy na razie zatrzymali się na Starym. Jest coraz gorzej Pod koniec czerwca 2020 roku, w środku nocy, agresywny, wytatuowany mężczyzna o muskularnej posturze wyszukiwał homoseksualistów w autobusie nocnym, który ruszył spod Dworca Głównego w Gdańsku. Zaczepiał przygodnych pasażerów autobusu, ostro pytał, czy są homoseksualistami, i wykrzykiwał: „Jebać pedałów. Cioty, geje i pedały muszą się bać!”. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych przyznaje, że takich agresywnych postaw notuje się w Polsce coraz więcej. Przyczyny? Właściwie są oczywiste. Rok wcześniej przetoczyły się przez Polskę agresywne, zmasowane i zorganizowane ataki na osoby LGBT, w tym na homoseksualistów. Wszystko za poduszczeniem wielu czołowych hierarchów Kościoła katolickiego i jeszcze większej liczby polityków rządzącego ugrupowania. Ich konsekwencją był ruch prawicowych samorządów, ogłaszających w gruncie rzeczy, że homoseksualiści nie mają prawa swobodnego życia na terenach, którymi samorządy owe zarządzają. Zresztą właśnie w czerwcu, czyli miesiącu równości obchodzonym w Polsce od wielu lat, czołowi politycy PiS w ramach – jak można mniemać – kampanii przedwyborczej rozpoczęli nagonkę na ludzi innych orientacji seksualnych, zwłaszcza – homoseksualnych. Żeby to zrozumieć, nie trzeba się w tym wypadku podpierać opinią politologów czy obserwatorów badających przestrzeganie praw człowieka. Gołym okiem widać, że przedstawiciele rządzącej partii chcieli w ten sposób umocnić legitymizację swojej władzy i pozycji politycznej w społeczeństwie. I nie trzeba być psychologiem społecznym, by zauważyć, że taka atmosfera musi się przekładać na życie psychiczne młodych, wrażliwych ludzi, niepewnych swej orientacji seksualnej. Tragiczne konsekwencje tej polityczno-propagandowej opresji widoczne są coraz częściej i pisze się o nich coraz więcej, choć oczywiście nie w mediach podporządkowanych rządowi. Ot, choćby dramatyczny przypadek Michała, który robił karierę w modelingu, ale popełnił samobójstwo, bo był gnębiony jako gej. To w tej historii opisanej przez „Gazetę Wyborczą” pada dramatyczne pytanie jego matki: „Zadaję sobie pytanie: co to za kraj, w którym trzeba umrzeć, żeby być szczęśliwym?”.
data publikacji: 16:23 ten tekst przeczytasz w 8 minut - Żyją tak ze strachu. Przed opinią rodziny, przyjaciół, ale i obcych ludzi - mówi prof. Izdebski o gejach, którzy żenią się z kobietami. Wolą skrzywdzić kobietę, by zapewnić sobie złudne poczucie bezpieczeństwa. Ale po latach ukryta pragnienia dają znać. - Znam kobiety, które pozwalają mężom na przygodne kontakty z mężczyznami, tylko po to, by ratować małżeństwo – dodaje. Styczeń 2013 roku Marzec 2014 Lipiec 2015 Grudzień 2017 90 proc. homoseksualnych 50-latków i tylko 60 proc. 30-39-latków miało relacje z kobietami. - Obserwujemy dużą dynamikę zmian w tym zakresie. Coraz więcej młodych ludzi decyduje się na życie w zgodzie z własną orientacją - mówi prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog i autor badań - Wielu gejów tkwi w relacjach heteroseksualnych, mimo że kochają mężczyzn. Często to tajemnica poliszynela. Obie strony znają prawdę, ale wolą o tym nie mówić, by nie burzyć poczucia bezpieczeństwa - dodaje prof. Izdebski. 2 mln gejów na świecie decyduje się na małżeństwo z kobietą. 63 proc. z nich zamierza nie ujawnić swojej orientacji żonie. 85 proc. takich małżeństw zakończy się rozwodem - szacuje amerykańska organizacja Parents, Families &; Friends of Lesbians & Gays Na fali wzmożonego zainteresowania tematyką LGBT w ostatnich tygodniach przypominamy nasz tekst z 2018 roku. Wpisałem w wyszukiwarkę internetową hasło: „Mój mąż jest gejem”, znalazłem dziesiątki żon, które na forach piszą o homoseksualizmie mężów. I blog „Żona geja” prowadzony przez Magdę, 30-letnią tłumaczkę z Warszawy, która prosiła: „Zgłaszajcie się do mnie anonimowo. Może uda nam się założyć fundację, która pomoże takim jak my”. Powiedziała mi: „Chciał ukryć przed światem, że jest gejem. Bał się, że zrani mamę, ojca, przyjaciół. Wykorzystał mnie jako swoją tarczę, którą bronił się przed prawdą. Oszukał mnie podwójnie". Oto historia Magdy: Styczeń 2013 roku Magda rzuca się na łóżku, nakrywa głowę poduszką. Czasem śni jej się coś złego, ale przebudzenie przynosi ulgę. Tym razem nic nie przerywa koszmaru. Ma 25 lat. Ślub, moment składania małżeńskiej przysięgi. Obok niej ukochany mężczyzna. Przystojny lekarz, którego zazdroszczą jej koleżanki. Przed sakramentalnym „Tak” do kościoła wbiega kobieta i krzyczy: „To jest mój chłopak. Ja go kocham, ja, ja, ja!". „Przepraszam, nie mogę”, mówi wymarzony facet i odchodzi z inną. Magda budzi się oblana potem. Na szczęście to tylko sen. Na palcu wciąż ma złotą obrączkę, a obok niej leży Paweł, kolega ze studiów, z którym pobrała się po roku znajomości. Może nie tak przystojny jak ten ze snu, no i też nie lekarz, bo zaledwie polonista, ale zawsze. Czy homoseksualizm można wyleczyć? „Twoja siostra już dawno wyszła za mąż, a ty wciąż nie umiesz sobie ułożyć życia?", Magdzie przypominają się słowa mamy. Powracają do niej we wspomnieniach jak bumerang. Kiedy na obozie integracyjnym na polonistyce zobaczyła Pawła, od razu poczuła, że może połączyć ich coś więcej. Inteligentny, zabawny, dusza towarzystwa. No i ten uśmiech, trochę w stylu Marka Hłaski. Po kilku miesiącach zostali parą. Paweł był delikatny, czuły, troskliwy. To za jego sprawą zwiedziła kilka krajów europejskich, które zawsze chciała zobaczyć. Z nim obejrzała dziesiątki filmów, o których wcześniej nie miała pojęcia. Była szczęśliwa. „Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Kocham cię”, mówił Paweł. A ona cieszyła się jak nastolatka, bo kiedyś przeczytała, że dojrzała i prawdziwa miłość to taka, u podstaw której jest przyjaźń. Marzec 2014 Seks? Po alkoholu, w tej samej pozycji – od tyłu. Bez uniesień, letni. Ale Magda nie narzeka, bo wcześniejsze doświadczenia były jeszcze gorsze. Po roku małżeństwa odkryła, że to ona zazwyczaj inicjuje zbliżenia. Paweł albo odmawiał, albo szukał wymówki. Ból brzucha, zmęczenie. „Jutro się pokochamy”, tłumaczył, odwracając się do Magdy plecami. Zawsze tak zasypiali – ona wpatrzona w ścianę, on w okno. Magda zastanawiała się: „Czy robię coś nie tak? Może go nie zaspokajam?”. Kiedy powiedziała o tym przyjaciółce, usłyszała, że po roku każde małżeństwo przechodzi kryzys. „Musisz podnieść jakoś temperaturę. Może seksowna bielizna? Gadżety? Cokolwiek”, próbowała pocieszać Magdę. Ale to też nie pomogło. „Bardzo ładne stringi. Jaki to kolor? Indygo czy amarant?", zachwyca się Paweł. Jej przyjaciółka robi wielkie oczy, kiedy Magda na drugi dzień przy kawie referuje jej szczegóły wczorajszego wieczoru. „Żaden normalny facet nie wie o istnieniu takich kolorów. Z nim coś jest nie tak”, mówi, a Magda w głębi duszy śmieje się, że Iwona szuka taniej sensacji tam, gdzie jej nie ma. Paweł tego dnia wrócił później niż zwykle. Magda spała. Wślizgnął się do łóżka i bez słowa zasnął. „Może seks nie jest najważniejszy? Liczy się to, że mnie kocha, jest dla mnie dobry i opiekuńczy". Kim są osoby biseksualne, czyli "B" z LGBT? Lipiec 2015 Sobota, kolejka w myjni samochodowej. Paweł upiera się, że przed wakacjami musi umyć samochód. Magda proponuje, że w tym czasie zrobi zakupy w centrum handlowym. Akurat rozładował się jej telefon. „Wezmę twój służbowy. Zadzwoń, jak skończysz". Paweł, zaskoczony propozycją, godzi się, choć niechętnie. Pół godziny później Magda czeka w kolejce po kawę. Na wyświetlaczu widzi nieznany numer. „To chyba Paweł, nikt z pracy nie dzwoniłby do niego w weekend”. Nikt też przecież nie zapisuje swojego numeru na drugim telefonie. “Kochanie, już idę, tylko kupię kawę”. „Kochanie? Czy mogę rozmawiać z Pawłem?”, dziwi się głos w słuchawce. Konsternacja. „Jestem żoną Pawła, wzięłam jego telefon, powiem, żeby oddzwonił”, mówi Magda i słyszy, że ktoś po drugiej stronie się rozłączył. Nie spodziewa się, że Paweł zareaguje histerią. "To mój ważny klient! Zwariowałaś! Kto pozwolił ci zabrać telefon", krzyczy i rozpędza samochód do 150 km/h. Magda jest w szoku. Co znowu zrobiłam źle? Paweł nie odzywa się przez cały wieczór. Wyszedł z domu przed 19 i od kilku godzin nie wrócił. Magda chce opowiedzieć wszystko przyjaciółce, która mieszka w Stanach. Umawia się z nią na Skype. Nie pamięta loginu do swojego konta, więc włącza iPada Pawła. Ustawił kod? Po co? Odruchowo wpisuje datę jego urodzenia. Takie hasło ma w banku, to też jego PIN do karty. Działa. Po kilku minutach nie pamięta już, że miała zadzwonić do przyjaciółki. Przegląda zapisane na iPadzie zdjęcia, a w zasadzie screeny zdjęć z portalu randkowego dla gejów. Nastolatek w czapce z daszkiem. Muskularna klatka piersiowa. Dwóch chłopaków w czułych objęciach, a poniżej podpis: "Nas dwóch/Szukamy na fun". Kilka zdjęć penisów. I setki stron z filmami porno dla gejów zapisane w przeglądarce. Magda nie może uwierzyć w to, co widzi. Myśli: człowiek, którego kochałam od początku mnie oszukiwał. Kim dla niego byłam? Dlaczego postanowił mnie zniszczyć. Przecież wziął ze mną ślub? Tchórz czy podły manipulant? Skąd się bierze orientacja seksualna? Potem jest jeszcze gorzej. Magda znajduje wiadomości od nieznanych użytkowników na Skype. Najwięcej – od tajemniczego "M". Ostatnia z wczoraj. “Spotkajmy się w NASZYM MIEJSCU, wszystko ci wyjaśnię”, tłumaczy się Paweł. M. pisze: „Oszukiwałeś mnie. Żona? Co ty odpierdalasz? Kim ty jesteś? Jak mogłeś! Nie chcę cię znać!”. „Bądź jutro o w restauracji na Placu Inwalidów. Kocham Cię, Paweł". Magda biegnie do łazienki. Wymiotuje i płacze. Uderza pięścią w ścianę. Czuje ból. Jest Magda zamawia taksówkę. Jedzie, by zobaczyć, jak jej mąż prosi o wybaczenie kochanka. Zatrzymuje się po drugiej stronie ulicy. Zaprosił go do knajpy, do której w każdy weekend chodziliśmy ze znajomymi na obiad? Przez okno widzi Pawła. Na przeciwko niego siedzi młody chłopak. Głowę ukrył pod kapturem, twarz – w dłoniach. Chyba płacze. Magda chce wejść do środka i przerwać tę farsę. „Nie zniżaj się do jego poziomu”, pisze w SMS-ie przyjaciółka, której Magda relacjonuje przebieg wydarzeń. Wraca do domu. Przed północą przyjeżdża też Paweł. Ma w dłoni bukiet róż oraz jej ulubione czekoladki z wiśniami. „Kocham Cię. Przepraszam, że tak zareagowałem”. Magda nie może w to uwierzyć. "Wiem, kim jesteś", mówi i wybiega z mieszkania. „Zabiję albo siebie, albo jego", pisze do Iwony. „Nie rób głupot, proszę cię”. Magda nocuje u mamy. Przed snem łyka kilkanaście znalezionych w szafce na leki tabletek. Popija wódką z colą. Na stoliku nocnym zostawia list. „Przepraszam wszystkich, których zawiodłam". Budzi się już w szpitalu. Przy łóżku obok mama i siostra. "Czy Paweł wie, co zrobiłam?". "Tak", odpowiada mama. Po 12 godzinach włącza telefon. "Jesteś nienormlaną histeryczką. Lecz się!", odczytuje wiadomość od człowieka, któremu poświęciła 4 lata swojego życia. Grudzień 2017 „Chciał ukryć przed światem, że jest gejem. Bał się, że zrani mamę, ojca, przyjaciół. Wykorzystał mnie jako swoją tarczę, którą bronił się przed prawdą. Oszukał mnie podwójnie. Mówił, że kocha. Że jestem atrakcyjna. Powtarzał te bzdury, chociaż podczas seksu wyobrażał sobie pewnie, że w łóżku jest z innym mężczyzną. Nigdy więcej nikomu już nie zaufam”, mówi. Magda jest po rocznej terapii. Przez ostatnie dwanaście miesięcy na zmianę obwiniała siebie i Pawła za to, co się stało. W lipcu Magda ostatecznie się rozwiodła. Psycholog zalecił jej, by nie mówić na sali sądowej o tym, co się stało. "Publiczne pranie brudów w niczym wam nie pomoże". Podczas rozprawy stała na przeciwko Pawła, ale nie umiała mu spojrzeć w oczy. On wyglądał tak, jakby niczym się nie przejmował. Nienaganna fryzura, koszulka opinająca umięśnione ciało (od roku regularnie ćwiczył z trenerem) i błysk w oku. Mieszkanie, w którym razem mieszkali sprzedali i podzielili się zyskiem. Magda kupiła sobie kawalerkę, Paweł na stałe zamieszkał z M. „Czy on jest z nim szczęśliwy?”, Magda zapytała ostatnio o to najlepszego przyjaciela. Usłyszała: „Nie chcę cię ranić, ale chyba tak”. Marcin Gajewski, terapeuta: – Zdrada w związku zawsze jest oznaką kryzysu. Jeśli czegoś nam brakuje w relacji z ukochaną osobą, szukamy tego gdzie indziej. Towarzyszą temu złe emocje: poczucie odrzucenia, cierpienie. Jakie znaczenie ma, czy mężczyzna zdradza swoją partnerkę z kobietą czy z mężczyzną? Na początku żadne, dopiero potem, kiedy opadają emocje, pokrzywdzone kobiety zaczynają się nad tym zastanawiać. Z jednej strony nie mogą konkurować z mężczyzną, nie są w stanie porównywać swojej atrakcyjności (a zdradzane z kobietami żony często to robią). Z drugiej – czują się podwójnie oszukane. Uświadamiają sobie, że facet, któremu ufały, je okłamał. Pamiętajmy jednak, że zanim obwinimy partnera za to, co zrobił, zastanówmy się nad jego tożsamością psychoseksualną. Tacy mężczyźni zazwyczaj walczą ze sobą, myśląc, że uda im się samemu zmienić orientację. Jeden z moich pacjentów mówił, że bardzo kochał swoją żonę, ale jej nie pożądał. Przez lata obydwoje żyli w białym małżeństwie. Byli nieszczęśliwi. Dzisiaj, kiedy znają o sobie prawdę, każdy ułożył sobie życie po swojemu. On nie tłumi już zbędnych emocji i jest w związku z przyjacielem z młodości, ona ma kochającego faceta, z którym założyła rodzinę. gej lesbijka kryptogej Izdebski orientacja seksualna żona geja
Czy obok literatury i gramatyki licealiści będą na lekcjach polskiego zgłębiać tajniki intymnego życia homoseksualisty? Gejowski działacz Robert Biedroń chce, żeby jego "Tęczowy elementarz" trafił na listę lektur uzupełniających - podaje "Dziennik". - Chyba oszalał - komentuje poseł PO Stefan Czy to się komuś podoba, czy nie, geje i lesbijki są w każdej szkole. Szukają wiedzy o swojej seksualności - tłumaczy swój pomysł Biedroń. Jak dodaje, "Tęczowy elementarz" jego autorstwa to jedyny tego rodzaju podręcznik na rynku. Wprawdzie wniosek o uzupełnienie listy lektur o homoseksualny poradnik nie trafił jeszcze do MEN, ale Biedroń zapowiada, że złoży go już na początku grudnia. Jak wygląda seks lesbijski i gejowski? Jak powiedzieć rodzicom, że jestem gejem? Jak zachować się wobec kolegi geja? Jak wygląda seks lesbijski i gejowski? Jak powiedzieć rodzicom, że jestem gejem? Jak zachować się wobec kolegi geja? Jak na ten pomysł reaguje nowa minister edukacji? - Kiedy zobaczę tę książkę i zasięgnę merytorycznych opinii na jej temat, wtedy będziemy mogli na ten temat rozmawiać - ucina. Zająć się tą sprawą "na pewno" chce jednak Krystyna Szumilas, sekretarz stanu w ministerstwie. Od razu powołuje się na wyborczy program PO i zapowiedzi zmian podstaw programowych nauczania, a więc i kanonu lektur. Decyzję jednak, jak zapewnia, podejmą eksperci. - Odejdziemy od praktyki czasów ministra Giertycha, który osobiście zatwierdzał każdą książkę. Nie politycy, a eksperci ocenią, czy książka Biedronia powinna się znaleźć w kanonie lektur - zapowiada Szumilas. Ale politycy już komentują kontrowersyjny pomysł. - Zacznie się od książki, a skończy na adopcji przez pary homoseksualne - straszy poseł PiS Tadeusz Cymański i ostrzega posłów PO:- Mam nadzieje, że nie dadzą się sprowokować. Tu jednak PO i PiS mówią jednym głosem. - Promować homoseksualność w szkołach? Biedroń chyba oszalał - oburza się wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski. Edukacja w szkołach jest niewątpliwie niezbędna, zwłaszcza że polskie społeczeństwo nie jest zbytnio tolerancyjne, jednak do takich celów nie powinno się zmieniać list lektur, umieszczając na nich publikacji pana Biedronia internauta Okładka tęczowego elementarza TVN24"Tęczowy elementarz" będzie mógł trafić na listę lektur dopiero, gdy minister edukacji zmieni odpowiednie rozporządzenie. Jednak nie wszyscy nauczyciele chcą czekać na decyzję resortu i sami polecają uczniom homoseksualny poradnik. - Książka jest ciekawa, przystępna i niezwykle mądrze odpowiada na postawione pytania - argumentuje nauczycielka Marzanna Pogorzelska, która fragmenty podręcznika chce czytać na zajęciach ze szkolną grupą Amnesty International. Uważa, że nie demoralizuje w ten sposób uczniów. - Mogę to skomentować zdaniem, na które natknęłam się jakiś czas temu w internecie: "Poprzez fakt, że mówię młodzieży o istnieniu delfinów butelkonosych, żaden z nich nie stal się delfinem butelkonosym, ale niejeden dzięki temu zajrzał do encyklopedii" - odpowiada nauczycielka. as Źródło: DziennikŹródło zdjęcia głównego: TVN24
jak zrobić z kolegi geja